Cleveland Park – Capilano Bridge

Kiedy wyruszyłem spod zapory Cleveland Dam, poranne powietrze było jeszcze chłodne, a nad powierzchnią zbiornika unosiła się cienka mgiełka. Woda za tamą była spokojna i lśniąca jak lustro, odbijając gęste korony wiecznie zielonych drzew, które niczym strażnicy rosły na stokach North Shore Mountains. Już z daleka słyszałem potężny huk spuszczanej wody, stałe i nieustępliwe brzmienie, przypominające o sile natury, która ukształtowała tę dolinę. Z punktu widokowego spojrzałem jeszcze raz na spokojną taflę zbiornika i ośnieżone szczyty w oddali, po czym skierowałem się ku początkowi szlaku, aby rozpocząć swój bieg.

dsc 4113 1

Ścieżka Shinglebolt wprowadziła mnie w głąb lasu. Miękka ziemia uginała się pod każdym krokiem, a wokół panowała cicha obecność potężnych cedrów i daglezji. Powietrze było przesycone zapachem wilgotnej ziemi i mchu, a od czasu do czasu pojedyncze promienie słońca przebijały się przez gęste sklepienie koron, rysując złote smugi na poszyciu. Ścieżka raz opadała, raz wznosiła się, wijąc się powoli wśród drzew, a ja dostosowywałem swój krok do rytmu korzeni i kamieni pod nogami. Czasem teren stawał się bardziej stromy i wymagał silniejszego wysiłku, lecz zawsze nagrodą była głęboka cisza lasu. Miałem wrażenie, że każdy zakręt odsłaniał nowy odcień zieleni – rozwijające się paprocie, błyszczące w cieniu krzewy salal, czy pnie obrośnięte mchem niczym miękkim, zielonym płaszczem.

dsc 4117 1

Po pewnym czasie szum wody narastał, aż dotarłem do wylęgarni ryb Capilano River Hatchery. W tym miejscu las ustępował, odsłaniając przestrzeń, gdzie naturalny nurt rzeki spotykał się z ludzką troską. Zatrzymałem się, aby popatrzeć na wodę pędzącą przez specjalne korytarze, w których później w sezonie łososie będą podejmować swoją heroiczną walkę pod prąd. Nawet bez ryb miejsce to tętniło energią – woda uderzała z hukiem o betonowe ściany, unosząca się mgiełka osiadała na powietrzu, a rodziny przechodziły obok, zafascynowane potęgą rzeki. Wylęgarnia była przypomnieniem o kruchości równowagi między dziką przyrodą a działaniami człowieka, i o tym, jak ważne jest, by wędrówka łososia mogła trwać dalej mimo istnienia tamy powyżej.

Stamtąd ruszyłem dalej, ścieżką wzdłuż rzeki, która połyskiwała w słońcu niczym srebrna wstęga. Trasa prowadziła mnie przez drewniane mostki i odcinki, gdzie nurt był tuż obok – raz tylko cicho szemrał, innym razem ryczał z ogromną siłą. Nieraz zwalniałem krok, by przez przerwy w drzewach spojrzeć na pieniącą się wodę, której moc była zarazem fascynująca i onieśmielająca. Teren zmieniał się nieustannie: krótkie podejścia sprawiały, że oddech przyspieszał, a potem szlak znowu łagodniał i prowadził przez cieniste fragmenty lasu.

dsc 4130 1

W końcu dotarłem w pobliże mostu wiszącego Capilano Suspension Bridge, jednego z najbardziej znanych miejsc w okolicy. Jeszcze zanim go zobaczyłem, słyszałem już echo głosów, śmiech i rozmowy turystów niosące się przez drzewa.

dsc 4125 1

Potem las nagle się otworzył i ukazała się ona – długa kładka z drewna i stali, zawieszona wysoko nad skalistym wąwozem. Jej łuk wydawał się kruchy i śmiały zarazem, a delikatne kołysanie przypominało, że przejście jest zawsze spotkaniem człowieka z przestrzenią natury. Wszedłem na most ostrożnie, czując drżenie desek pod stopami, i spojrzałem w dół, gdzie rzeka z hukiem torowała sobie drogę przez skały. Kontrast był niezwykły: na dole dzika siła natury, a nade mną konstrukcja, która pozwalała unieść się nad przepaścią.

Przejście przez most było naturalnym zwieńczeniem tej wędrówki. Od spokojnej tafli za Cleveland Dam, przez zieloną katedrę lasu na Shinglebolt Trail, przez żywą przestrzeń wylęgarni, aż po tę chwiejnie zawieszoną drogę nad przepaścią – każdy etap był osobnym rozdziałem.

dsc 4129 1

Razem jednak układały się w jedną opowieść: o wodzie, która zmienia się z cichego jeziora w rwącą rzekę, o cyklu łososia i o dolinie, którą nurt kształtował przez tysiące lat. Gdy zszedłem z mostu, las otulił mnie ponownie, a ja poczułem, że przeszedłem nie tylko przez przestrzeń, lecz przez historię samej natury.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *