1 września 2025 roku – Poranne powietrze było rześkie i czyste, gdy rozpocząłem moją 18-kilometrową wędrówkę z parkingu, wybierając pętlę prowadzącą do Twin Falls w Parku Narodowym Yoho. Przewyższenie wynosiło 771 m, ale piękno szlaku sprawiało, że każdy krok był jak osobna przygoda.
Zaraz na początku usłyszałem huk potężnego wodospadu Takakkaw po mojej prawej stronie. Jego źródłem jest lodowiec Daly, będący częścią ogromnego pola lodowego Waputik. Wodospad spada w kilku stopniach, z głównym spadkiem o wysokości około 254 m, a całkowicie sięga niemal 373 m, co czyni go jednym z najwyższych w Kanadzie. Mgła z rozbryzgów unosiła się w powietrzu i chłodziła twarz, a cały las wypełniał się świeżością. Po lewej stronie zobaczyłem mniejszy wodospad – cichszy, bardziej ukryty. Wkrótce dołączył do mnie nieustanny szum rzeki Yoho, której głos towarzyszył mi przez większą część drogi.

Po mojej lewej stronie szeptał mniejszy, łagodniejszy wodospad – mniej grzmiący, bardziej tajemniczy – zanim moja ścieżka zaprowadziła mnie nad rzekę Yoho, a jego miarowy szmer towarzyszył mi nieustannie, gdy zapuszczałem się wyżej.

Kiedy zawróciłem na spacerze, zobaczyłem górę Niles – jej szeroki masyw wznoszący się na prawie 2967 m, znajdujący się niedaleko, a jego południową ścianę górującą nad doliną Yoho.

Po ponad godzinie wędrówki po prawej stronie znajdowało się Laughing Falls Camground, a kilka minut później stałem przed pięknym spektaklem Laughing Falls. Jego turkusowy śmiech odbija się echem być może w zalesionym basenie.

Przeszedłem przez skromną kładkę i dotarłem do skrzyżowania szlaków. Tam skręciłem w pętlę prowadzącą z doliny w stronę bardziej dzikiego terenu. Ścieżka wspinała się w górę, miękka ziemia ustąpiła miejsca skalistemu terenowi.
Potem nadszedł „Chwila świstaka”: usłyszałem ostry gwizd – początkowo odczytałem go być może jako wołanie o pomoc innego turysty. W odpowiedzi mój gwizd zabrzmiał jedynie leśnym szmerem – aż do chwili, gdy siedzący na nagrzanej słońcem skale świstak nie spojrzał na mnie, a wąsy drżały w alpejskim świetle, uśmiechając się być może z powodu mojego zmieszania. Bezczelny alpinista z kamienia.

Dalej szlak zmienił się w nierówny korytarz z głazów i płyt, pole skalne przypominające Mordor, gdzie każdy krok musiałem stawiać bardzo ostrożnie, aby nie skręcić stopy.
W ramach rekompensaty zostałem nagrodzony wspaniałym widokiem. Cieśnina przed nami, szyję Arete Peak, wąski grzbiet skalny oddzielający dwie doliny.

Góra Gordon – zaokrąglona, zlodowaciała kopuła wznosząca się na wysokość 3161 m, najwyższy punkt pola lodowego Wapta, której gładkie krzywizny pokrywają nieustanne pola śnieżne.

TKolejną atrakcją była Góra Trolltinder o wysokości 2912 m, położona na zachód od Podziału Kontynentalnego, w paśmie Waputik.

Nieco dalej znajduje się Mount Balfour, najwyższy szczyt pasma Waputik, położony tuż przy Podziale Kontynentalnym. Jest także częścią granicy między Kolumbią Brytyjską a Albertą.

Pole skalne prowadziło w stronę spokojnego jeziora Marpole. Ten spokojny alpejski zbiornik wodny zapewniał kontrast: nieruchomy, odblaskowy, otoczony kamienistymi grzbietami i przebłyskami odległych lodowców błyszczących na niebiesko. Ścieżka ciągnęła się w górę, prowadząc mnie przez przerzedzający się las w czystsze powietrze.

W końcu, po stałym wspinaniu się i pokonywaniu tego długiego, usianego skałami odcinka, dotarłem do podnóża Bliźniaczych Wodospadów, co stanowiło crescendo mojej podróży. Dwa smukłe strumienie wody spadały obok siebie w dół stromych klifów, a bliźniacze kaskady odbijały się echem w misie otaczających kamiennych ścian. Cała scena wydawała się zarówno intymna, jak i ogromna – bliźniacze nitki wody górujące nad skalistym amfiteatrem.


Bliźniacze Wodospady przywitały mnie cicho, ale potężnie, sąsiadujące ze sobą kaskady zakłócające spokój kamienia. Skoncentrowana niespodzianka na końcu szlaku.
O wodospadach Takakkaw
Sama nazwa „Takakkaw” w języku Cree oznacza „wspaniały” lub „cudowny” – co jest odpowiednim hołdem. Zasilane przez lodowiec Daly i rozległe pole lodowe Waputik, wodospady opadają dramatycznie do 373 m, z głównym spadkiem swobodnym na wysokość około 254 m – i pozostają jedną z najwyższych i najsłynniejszych kaskad w Kanadzie. Odwiedzający często zauważają wpływ na zmysły: grzmiący ryk, delikatną mgłę, a nawet tęcze tańczące w oparach, gdy słońce uderza w sam raz. Ponadto pod względem fizycznym woda czasami wypływa z klifu, tworząc dramatyczny efekt „koguta” przed głównym zanurzeniem.


Epilog
Moja wędrówka nie była jedynie sekwencją punktów na mapie – była to opowieść o dźwiękach, obrazach i scenach dzikiej przyrody. Grzmot Takakkaw, chichot Laughing Falls, nieoczekiwany pojedynek na gwizdek ze świstakiem, cisza nad jeziorem Marpole i ostateczne odsłonięcie Twin Falls – wszystko to zebrane jak rozdziały opowieści o dzikiej przyrody. Szczyty – Niles, Gordon, Poilus – stały w milczeniu niczym kamienne latarnie pamięci, a ich lodowce i kształty wyryte w moim doświadczeniu.