Plain of Six Glaciers

Rankiem, 30 sierpnia 2025 roku, punktualnie o dziesiątej, wyruszyłem na jedną z najbardziej satysfakcjonujących wędrówek w Kanadyjskich Górach Skalistych: szlak Plain of Six Glaciers przy jeziorze Lake Louise. Trasa liczy 13,8 kilometra i przewyższenie 591 metrów, i naprawdę przypomina podróż przez kolejne warstwy piękna natury, historii i alpejskiego majestatu.

Wędrówka rozpoczęła się nad turkusowymi wodami Lake Louise, które w swoim kolorze wydają się niemal nierealne.

dsc 4593 1

Samo jezioro zostało ukształtowane przez dawne lodowce, a jego szmaragdowo-niebieska barwa pochodzi od drobnego pyłu skalnego, który do dziś niesiony jest do niego przez wodę z topniejącego lodu. Na brzegu stoi słynny Fairmont Chateau Lake Louise, wspaniały hotel, który od ponad stu lat gości podróżnych.

dsc 4641 1

Jego elegancka sylwetka tworzy fascynujący kontrast z dziką górską scenerią, jakby ktoś postawił tu bramę między cywilizacją a wysokogórskim światem powyżej.

Na początku szedłem wzdłuż brzegu Lake Louise, którego wody były spokojne w porannym świetle i odbijały okoliczne szczyty jak lustro.

dsc 4590 1

Pierwszy odcinek szlaku był łagodny, niemal zwodniczo łatwy, bo prowadził prawie płasko i dawał czas na podziwianie zmieniających się widoków jeziora i otaczających je masywów górskich. Stopniowo dotarłem na koniec jeziora, gdzie las zgęstniał, a ścieżka zaczęła piąć się powoli w górę. Szum spływających potoków przypominał mi, że lodowce są już blisko, choć jeszcze ich nie widziałem.

Szlak przeplatał się odcinkami stromymi i łagodniejszymi, dającymi chwilę wytchnienia. Co jakiś czas ustawione były ławki w punktach widokowych i doceniłem, jak zachęcały do zatrzymania się. Siedząc na jednej z nich, mogłem dostrzec, jak zmienia się perspektywa: za mną wody Lake Louise stawały się coraz mniejsze i bardziej połyskujące, a przede mną coraz wyraźniej rysowały się zębate grzbiety gór.

dsc 4605 1

Po pewnym wysiłku dotarłem do Plain of Six Glaciers Teahouse. To rustykalne schronienie, zbudowane w 1927 roku przez szwajcarskich przewodników, wydawało się idealnie położone w połowie drogi. Już z jego tarasu roztaczała się panorama, która zapierała dech w piersiach.

dsc 4609 1

Na wprost wznosił się Mount Victoria, potężny szczyt, którego strome zbocza okrywa wielki Victoria Glacier. Lodowiec spływał niczym zamarznięta rzeka lodu, poprzecinany szczelinami, opadający ku dolinie z surowym pięknem. Po prawej stronie wyrastał Mount Lefroy, o ostrym profilu rysującym się na tle nieba. Na jego północnych zboczach wisiały lodowce, których kształty były dramatyczne: popękane języki lodu przyklejone do pionowych ścian, z których czasem z hukiem schodziły lawiny.

dsc 4607 1

Za herbaciarnią szlak prowadził jeszcze przez pewien czas po płaskim terenie, pozwalając ciału odpocząć, a oczom rozkoszować się widokami. Jednak ta spokojna część wkrótce się skończyła, bo ścieżka zaczęła ponownie piąć się w górę. Im wyżej się znajdowałem, tym potężniejsze i bliższe stawały się lodowce. Widać było Mount Aberdeen z jego lodowcem, który opadał w szerokich, lodowych fałdach;

dsc 4632 mount aberdeen 1

Lefroy Glacier lśniący niczym zamarznięta kurtyna; a dalej na grani rysował się Popes Peak.

dsc 4634 1

Razem z Victorią i Lefroy tworzyły one ogromny amfiteatr szczytów, który wyznacza charakter tej doliny.

Ostatnie 300 metrów podejścia było najtrudniejsze. Stok stał się stromy, a to, co z dołu wyglądało na łatwy odcinek, okazało się próbą wytrzymałości. Każdy krok wymagał skupienia, bo ścieżka prowadziła po luźnych kamieniach i żwirze. Powietrze stawało się rzadsze, a potęga krajobrazu coraz bardziej przytłaczająca. Często się zatrzymywałem, nie tylko po to, by odpocząć, lecz także by odwrócić się i spojrzeć na widok: głęboko w dole Lake Louise błyszczało teraz jak klejnot, otoczone gęstym lasem i ogromnym tłem gór.

dsc 4620 1

Na szczycie nagroda była niezwykła. Przede mną rozciągała się Równina Sześciu Lodowców, dzika i surowa kraina lodu i kamienia, zdominowana przez sześć potężnych lodowców, które dały nazwę temu szlakowi. Obraz był surowy, a jednocześnie głęboko piękny: lodowe pola połyskiwały w słońcu, ich powierzchnie uformowane w fale, grzbiety i głębokie, niebieskie szczeliny. Mount Victoria z szerokim lodowcem spływającym ku dolinie wyglądał jak monumentalny tron z lodu. Lefroy Glacier trzymał się niepewnie swojego szczytu, a Aberdeen Glacier spływał łagodnie z boków Mount Aberdeen. Mniejsze lodowce wiszące uzupełniały obraz, każdy ukształtowany przez stulecia ś

dsc 4618 1

Stojąc tam, czułem się, jakbym wszedł do katedry natury, gdzie ściany były górami, dach niebem, a ciche modlitwy szeptane przez wiatr i lód. Było to miejsce kontrastów: ogromnej mocy i delikatnego piękna, wiecznego spokoju i ciągłych zmian.

Zejście było łagodniejsze i dało mi czas na refleksję. Szlak zaprowadził mnie ze spokojnej elegancji Lake Louise, obok zabytkowej herbaciarni, do samego serca lodowatej wspaniałości Gór Skalistych.

dsc 4638 1

Zamek Fairmont, który na początku wydawał się tak duży, teraz z góry wydawał się zamkiem-zabawką, przypominając mi, jak małe są ludzkie dzieła w porównaniu ze skalą tych gór i lodowców.

Zanim wróciłem nad brzeg jeziora, dzień zmienił się w popołudnie. 13,8 kilometrowa wędrówka i prawie 600 metrów przewyższenia odcisnęły piętno na moich nogach, ale co ważniejsze, pozostawiły ślad w mojej pamięci. Szlak Równiny Sześciu Lodowców rozwijał się jak opowieść, a każdy rozdział oferował coś nowego – spokój, wyzwanie, historię i wreszcie surową wspaniałość wysokogórskiego świata.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *